Po kilku dniach wędrowania po uroczej ziemi kraju, gdzie na powitanie od niemal każdego usłyszymy słowa „Grüss Gott”; ziemi wielkiej historii ludów; ziemi skalistych wzniesień na których szczytach widnieją zabytkowe wieże kościołów, kaplic i zamków; ziemi usłanej wygodnymi drogami i ścieżkami, spotkać można ludzi wiernych Odwiecznej Prawdzie, których serca biją rytmem muzyki radości, dobra, szczęścia i życzliwości. Na pozór to ludzie o chłodnych uczuciach, bez sentymentu i wylewności, lecz gdy zabrzmi nuta otwartości i szczerości, usłyszymy akordy autentycznej przyjaźni i prawdziwej miłości. A, gdy otworzą się drzwi serca, wypłynie strumień wielkiego dobra, bywa też, że jest to także strumień wielu wspomnień owianych nutą różnych doświadczeń, wielu przeżyć – czasem trudnych i bolesnych.
Podczas mego pobytu na tej ziemi miałem okazję podwójnie gościć u Państwa Johann und Hermine König, którzy wychowali trójkę dzieci. Może to nic nadzwyczajnego, bo takich wielu spotkamy. Lecz w domu zbudowanym przed laty zarówno tym, gdzie razem usiąść można przy stole, i tym, który ma jedno imię – rodzina, bije nadzwyczaj gorące serce matki i ojca. Dzieci już w świat powędrowały zakładając własne gniazda rodzinne. Rodzice wierni tradycji, Bogu i Kościołowi wciąż pamiętają, że budowa odwiecznego domu trwa. Należy go budować na skale – fundamencie wiary, służby, szacunku i szczerej miłości. Stąd nadal nie szczędzą czasu, by przed Panem stanąć, by ludziom posługę jakąś wykonać, by wzmacniać nowe pędy drzewa rodzinnego, by świadczyć, iż właściwą drogą jest to, co uczynimy na rzecz drugiego.
To prawdziwa mądrość życia, której równa się mądrość serca i rozumu. W tym nie brakuje im wielkiej pokory, skromności, prostoty, uczciwości. Cenią wartość drugiego człowieka, więc drzwi serca i domu wciąż są otwarte. Na stole życia i chleba kładą dar szczerej i wiernej, autentycznej i pełnej oddania przyjaźni. Taka przyjaźń czy miłość trwać będą zawsze, nawet wtedy, gdy po drugiej stronie brzegu życia stanąć trzeba. Ich troska o gród rodzinny, sąsiedzki, parafialny – to cel i zadanie na dziś i jutro. I chociaż ostatnio wiele im lat przybyło, doskonale znają wartość czasu, który, gdy zmarnowany będzie – nigdy nie powróci. Każdy nowy dzień, to nowa szansa i nadzieja okazania choćby cząstki dobra innym, które w swoim czasie zaowocuje.
Trzeba budować na skale - to wszystko, co się tylko mieni dobrem. Bo piasku w życiu wiele mamy. Ostatnio jakby na tej naszej ziemi pustynia zagościła, na której piasek gospodarzem się stał. Stąd wiele go nam wiatr w oczy dmie. Czasem aż trudno przejrzeć, by zobaczyć to, co się wokół nas dzieje. Piasek zazdrości, nienawiści, pychy, egoizmu, zawiści - przysłania nam często piękne wzgórza kaplic czy świątyń - dobra, miłości, szacunku, zrozumienia, i zwykłej życzliwości. Trzeba budować na skale!!! Warto czerpać mądrość zżycia tych, którzy już trochę lat przeżyli, a wciąż budują na skale. Takich spotkasz wokół siebie. Może tylko ten piasek, nie pozwala ci, byś ich ujrzał.
Rodzinę, małżeństwo, narzeczeństwo, przyjaźń, koleżeństwo – zbudować zawsze można tylko na skale prawdy, miłości, wierności, cierpliwości, wzajemnego szacunku, zrozumienia i przebaczenia. To dewiza i wiza na wejście w prawdziwą rzeczywistość życia dnia dzisiejszego i jutrzejszego. A gdy zapytałem moich znajomych, czy warto? - z uśmiechem i przekonaniem potwierdzili, że warto, że należy, że tak trzeba. Jest to jedyna i właściwa droga – choć tak wiele innych spotkamy, po których codziennie wędrujemy.
„Gdy budzę się rano… Mówię…
Jak celnik Zacheusz – będę rozdawać,
Jak Szymon – będę nieść krzyże innych,
Jak Weronika – będę ocierać twarze,
Jak Szczepan – dam się kamienować,
Jak Jezus – na krzyżu będę przebaczać,
Jak Franciszek – będę kochać.
Wieczorem spoglądam w lustro … Widzę…
Adama, który dopiero co zjadł owoc,
Kaina, który dopiero co zabił,
Judasza, który dopiero co zdradził,
Piotra, który dopiero co się zaparł,
Piłata, który dopiero co obmył ręce.
I zasypiam na mokrej od łez poduszce…
A w nocy przychodzi Jezus i pyta: Miłujesz Mnie?”
Amicus