• Foto-04.JPG
  • Foto-01.jpg
  • Foto-03.JPG
  • Foto-06.JPG
  • Foto-05.JPG
  • Foto-08.jpg
  • Foto-07.jpg
  • Foto-02.jpg

Szczęśliwi ci, którzy siadając przy stole każdego dnia mają na nim chleb – owoc pracy rąk ludzkich. Pochylając się nad bochnem chleba nie zawsze jednak uświadamiamy sobie, iż to także wielki trud pracy rolnika, który w tym właśnie okresie wakacyjnym zbiera ów plon, jaki ziemia wydała. Przebywam na Pomorzu, które przemierzając napawa serce radością i nadzieją na widok dojrzałych łanów zbóż. Na horyzoncie widać pracujące bizony. Stanąłem na tej ziemi w zadumie i refleksji, rodzącej myśl, iż i ja jestem przecież dłużnikiem wobec trudu rolnika. Każdy w jakimś stopniu winien przyczynić się do tego, by w bochnie chleba była cząstka jego pracy. Zatem decyzja. Koniecznie przyśpieszony kurs obsługi technicznej kombajnu. Pozostawienie codzienności naukowej, a włączenie się do zbioru plonów. Zapewne inaczej będzie smakował chleb w którym cząstka własnej pracy zaistnieje. A zawołanie: „Ora et labora” winno obowiązywać każdego, niezależnie od pełnionej funkcji, posiadanych stopni czy tytułów. Bowiem „Bogu nie potrzeba dowodów, doktoratów, naukowych tez, Bogu - tak jak miłości, wystarczy, że jest”. W spożywaniu chleba nie ma zatem zróżnicowania na ów podział. Zatem do pracy!!!

Poranek przyniósł rosę rzęsistą, to znak dobrej, słonecznej pogody. Niebo od samego rana życzliwie otwiera się na słońce, które nie tylko pożytecznym jest dla odpoczywających. Trwa więc intensywne, ostatnie przygotowanie sprzętu - techniczny przegląd. Czas ruszać, bo spichlerze puste czekają, a i kłosy zbóż swym kształtem dojrzałym o swej gotowości wydania ziarna przypominają – czas na koszenie! Niełatwo nowicjuszom stanąć wobec potęgi sprzętu i jego technicznych rozwiązań, by dobrze nim pracować. A to jedynie daje skuteczność dobrego wykorzystania. Kiedyś prosta kosa wystarczyła. Zatem w imię Boga, rozpoczynamy zbiór „chleba”.

Już na samym początku jest za co Panu dziękować. Ziarno dość szybko wypełnia kolejny zbiornik z którego zboże wędruje do skrupulatnie przygotowanych spichlerzy. Coraz większy uśmiech i radość gospodarzy z obfitości plonu dodaje też mocy promieniom słonecznym. Mija kolejna godzina pracy, tym samym coraz większa nadzieja dla zgłodniałych chleba. To czas, gdy nawet ci, co bez świadomości „rodzenia” się chleba, zapewniony byt mieć będą. Czy kiedyś uszanują tę pracę w postaci syto zastawionego stołu chlebem? Wielu w duchu bezrefleksyjności wyrzuca kawałki chleba tam, gdzie miejsce nie na taki wspaniały dar. Może i im kiedyś wybije godzina, gdy nieco inaczej spojrzą na ten „Boży dar”.

Zanim jednak stanie się on w formie dostępnej dla człowieka, jeszcze wielu przyłoży serce, rękę, by powstał „wiecznie tak samo jak za czasów Piasta, po łokcie umączone ręce dzierżąc w dzieży, zakwasem zaczyniony chleb ugniata świeży, przejęta swym odwiecznym obrządkiem niewiasta. Wychodzą wnet pożywne, razowe bochenki, brunatne i okrągłe - ku piekarki chlubie - jak widnokrąg zoranych pól, co chleb zrodziły”.

Jakaż więc potrzeba pedagogii chleba – dziś istnieje. Może więc i Ty rzekniesz: „Chleba chcę, lecz i wiedzieć mi się godzi, z czego też to chleb się rodzi? Pamiętaj: naprzód siew: rolnik orze ziemię czarną, i pod skibę rzuca ziarno. Ziarno w lot zakiełkuje w ziemi łonie, i kłos buja na zagonie. Gdy już cel osiągnięty gospodarza, zboże wiozą do młynarza. Każde źdźbło, za obrotem kół, kamienia, w białą mąkę się zamienia. To już kres! Z młyna piekarz mąkę bierze i na zacier rzuca w dzieże. I co tchu w piec ogromny wkłada ciasto, by chleb miały wieś i miasto. I chleb wnet! Patrzcie, ile rąk potrzeba, aby mieć kawałek chleba”.

I tak oto drogę życia chleba poznajemy, a często spożywając go, tak mało o nim wiemy. On nas uczy mądrości i wiary, że Bóg rozdaje każdemu swe dary. Nie zawsze tylko, my to rozumiemy, a coraz częściej mniej go szanujemy. Zarówno pracę naszego rolnika, który gdzieś w dojrzałych kłosach często znika. Nie szanujemy też i chleba powszedniego, dopóki go mieć będziemy jako dostatniego. A chleb to przecież także wychowawca, dobry jest z niego sytości znawca. Może więc warto stać się jego wychowankiem, tak jak on niegdyś stał się Bożym Barankiem. Patrzy więc na niego z wielką dziś miłością, ogarniajmy wszystkich naszą także i wdzięcznością.

Obyś nie miał chwili, gdy musisz powiedzieć: „Chciałabym mieć kiedyś chleb, taki duży, biały, tylko dla siebie, cały, świeży jeszcze, gorący, kminkiem pachnący, ze skórą chrupiącą, brązową, trzeszczącą, chleb! I wpić się zębami i pieścić w olśnieniu, smak długo rozkoszą czuć na podniebieniu, i poczuć nareszcie, jak koi, łagodzi, nienasycony żołądek w jego wiecznym głodzie”.

Wszystkim Rolnikom, jak również będącym na drodze przygotowania chleba, składam wielką wdzięczność i szacunek. Wasze dłonie - Drodzy Rolnicy - przez ten dar chleba, szlachetnymi się stają. Niech Pan Wieczysty Chleba, będzie zawsze Wam radością i nagrodą. Spotykajcie także ludzi otwartego serca, z których bije pieśń uszanowania i podziękowania. Jestem z Wami!!! Tego nauczyli mnie rodzice – rolnicy, którzy krojenie chleba rozpoczynali od znaku krzyża. A każdy jego upadek całowali niby świętość z pietyzmem i szacunkiem.

Kto to jest rolnik?
On sam wywala obornik.
Cały dzień pracuje na roli,
a na wieczór wszystko go boli.

Ma rolnik swoją rolę,
inni nazywają to pole.
Zwierzęta sobie hoduje,
a szkodniki paskudne truje.

Każdy wzorowy rolnik,
ma swój prywatny ciągnik.
Pole nim swe orze,
bo nikt mu nie pomoże.

Sam swe krowy doi,
a w nocy na straży stoi.
Za przyjaciela ma psa,
i kość mu za to da.

Na żniwa przyszedł czas,
to do nich zatrudnił nas.

Amicus