Nie ma piękna, jeśli w nim leży krzywda człowieka, nie ma prawdy, która tę krzywdę pomija i nie ma dobra, które na nią pozwala. Nadszedł czas, aby pokazać fakty, które potwierdzają, że oskarżenia, zarzuty kierowane przez ludzi opętanych nienawiścią wobec abpa Andrzeja Dzięgi, są imaginacją, kłamstwem, które trzeba zdemaskować. Najpierw kilka słów odnoście procesów przeciwko ks. Andrzejowi Dymerowi, a potem przejdziemy do preparowanych zarzutów wobec abpa Dzięgi. Otóż rzekomo pokrzywdzeni sami nie wnieśli skargi. Pierwsze postępowania przeciwko ks. Dymerowi zostały wszczęte przez prokuraturę z urzędu i zostały umorzone z braku podstaw przestępstwa. Po tym fakcie główni oskarżyciele, czyli dwaj bracia ściśle powiązani z placówką - „Ogniskiem św. Brata Alberta”, nie pogodzili się z umorzeniem sprawy przez prokuraturę i dlatego sami złożyli skargę do sądu karnego w Szczecinie przeciwko umorzeniu sprawy. Sąd nakazał prokuraturze ponowne zbadanie sprawy. Prokuratura podjęła ponownie sprawę i nie mając konkretnych dowodów sprawę umorzyła. Wtedy pokrzywdzeni idą do sądu karnego z prywatnym oskarżeniem przeciwko ks. Dymerowi. Był to sąd pierwszej instancji w Szczecinie. Po przeprowadzeniu dochodzenia Sąd Rejonowy w Szczecinie IV Wydział Karny (sygn. akt IVK 856/10) w wyroku z dnia 06 sierpnia 2014 roku część zarzutów umarza, a w pozostałych uniewinnia ks. Dymera. Wiedza o takim zakończeniu procesu była powszechnie znana, bo publikowana była w środkach masowego przekazu. Pokrzywdzeni wtedy składają odwołanie (apelację) do sądu drugiej instancji - Sądu Okręgowego w Szczecinie. Z racji na długi czas trwania procesu następuje przedawnienie procesu i umorzenie sprawy w 2015 roku. Po tych przeprowadzonych postępowaniach w świetle prawa państwowego ks. Dymer jest niewinny. Na płaszczyźnie prawa państwowego od tego momentu nie były wnoszone żadne nowe oskarżenia.
Natomiast jeśli chodzi o proces karny kościelny przeciwko ks. Dymerowi, to należy podkreślić, że pierwszym działaniem wyjaśniającym sprawę ks. Dymera było powołanie w 1996 roku przez abpa Mariana Przykuckiego komisji kościelnej. W toku jej prac wysłuchano wiele osób. Nie dopatrzono się zarzucanych ks. Dymerowi czynów. Ciekawym jest to, że do tej sprawy oskarżyciele powrócili ponownie dopiero w 2003 roku. Jeden z nich w osobistej rozmowie z ówczesnym rządcą Archidiecezji – ks. abpem Zygmuntem Kamińskim, przedstawił mu sprawę. Abp Kamiński po wysłuchaniu zdecydował powiadomić Kongregację doktryny wiary, która poleciła rozpoczęcie procesu kanonicznego karnego na poziomie diecezji szczecińskiej (jest to pierwsza instancja kościelna). Jednocześnie jak wynika z dokumentów, 01 maja 2007 roku ks. Dymer został prewencyjnie odsunięty od pracy z młodzieżą. W tym pierwszym procesie kościelnym ks. Dymer został uznany za winnego. Ks. Andrzej Dymer odwołał się od tego wyroku do Kongregacji doktryny wiary, wskazując jako podstawę poważne naruszenia jego praw do obrony. Kongregacja doktryny wiary przyjęła apelację ks. Dymera, uznała jego argumenty jako zasadne i decyzją z dnia 15 lipca 2008 roku przekazała sprawę Gdańskiemu Trybunałowi Metropolitalnemu do rozpatrzenia na stopniu apelacyjnym. Dodać przy tym należy, że abp Andrzej Dzięga kanonicznie objął urząd Biskupa Archidiecezji Szczecińsko-Kamieńskiej i Metropolity po ponad ośmiu miesiącach, to jest dnia 31 marca 2009 roku. Ponieważ sprawa była już w Trybunale kościelnym w Gdańsku, abp Andrzej Dzięga nie miał podstaw faktycznych ani prawnych by ingerować w tę sprawę.
Sprawa w drugiej instancji trwała aż do śmierci ks. Dymera, czyli do 16 lutego 2021 roku. W chwili śmierci (było to przed godz. 09.00 rano) nie było wyroku. Ciekawym jest fakt, że tego samego dnia w godzinach popołudniowych Rzecznik Kurii w Gdańsku powiadomił media o sesji wyrokowej rzekomo odbytej w tej sprawie dwa dni wcześniej. O tym z całą pewnością nie wiedział ani oskarżony ani jego obrońcy. Wyrok został wydany z datą 22 lutego 2021 roku. Nadal treść wyroku nie była znana. Dopiero po wielu miesiącach Trybunał kościelny w Gdańsku ogłosił winę ks. Dymera bez ogłaszania treści wyroku. Ks. Dymer umierał więc jako nieskazany żadnym wyrokiem ani państwowym ani kościelnym. Należy tu postawić zasadnicze pytanie: czy po tych wszystkich faktach można jednoznacznie przyjąć z całą odpowiedzialnością, że ks. Dymer był winny? Należy bowiem pamiętać o bardzo ważnej zasadzie, że gdy człowiek ma sprawę karną w sądzie, z chwilą jego śmierci sprawę należy umorzyć. Po ludzku oceniając całą sytuację można odnieść wrażenie, że nawet w chwili śmierci można rzucać na człowieka każdą kalumnię. Jeszcze bardziej interesującą kwestią jest to, że to przedstawiciele Kościoła świętego manipulowali procesem i rzekomym wyrokiem. To jest wprost nie do pomyslenia. To działanie sądu kościelnego i nie tylko sądu, kwalifikuje się na proces i to pokazowy.
To jest pierwsza kwestia, która wprowadza nas do drugiej bardzo ważnej kwestii, a dotyczącej osoby abpa Andrzeja Dzięgi. Od wielu lat media, ale także ludzie "życzliwi" Kościoła sycą nas kłamstwami w stosunku do rzekomej winy abpa Andrzeja Dzięgi, wynikającej z rzekomo zaniedbania w sprawie ks. Dymera. Analiza wyżej przytoczonych faktów przez każdego, kto choćby posiada odrobiną przyzwoitości rozumności dojdzie szybko do przekonania, że abp Andrzej Dzięga w żadnym stopniu nie odpowiada za przebieg prowadzonej sprawy dotyczącej ks. Andrzeja Dymera. Możemy śmiało w duchu odpowiedzialności powiedzieć, że czyniona nagonka na osobę abpa Andrzeja, a sztucznie wiązana z osobą ks. Andrzeja Dymera jest absolutnie tematem zastępczym. "To jest bowiem MAFIJNO-MASOŃSKI układ w Kościele, który za cel obrał sobie niszczenie osoby abpa Andrzeja Dzięgi". Taka jest rzeczywista prawada!!!. W tym nie mały udział mają i kapłani i biskupi, Chodzi tu o coś zupełnie innego. A więc o co? Abp Andrzej Dzięga jest przede wszystkim prawdziwym i prawowitym „człowiekiem”, to znaczy takim, którego cechuje nadzwyczaj wielkie, wspaniałe i godne naśladowania człowieczeństwo. To właśnie bycie takim człowiekiem – wiemy w jakim rozumieniu – świadczy o wartości i wielkości człowieka. Niestety musimy w tym miejscu wypowiedzieć gorzką prawdę, że wielu hierarchów Kościoła – choćby tych ostatnich trzech karierowiczów zaistniałych w lewackich mediach – liczących na karierę bycia ordynariuszem – być może w Szczecinie (?) tak wynika z ukazujących się komentarzy - niszczy osobę abpa Dzięgę, bo nie dorównują mu w żadnym zakresie. Musimy pamiętać, że atakuje się ludzi zawsze wielkich, odznaczających się nadzwyczajną i pozytywną wartością. Słabeusze, karierowicze, zakompleksieni, nieroby, buce konsekrowane, osoby bez wyrazistości i pozytywnej postawie, zawsze będą zwalczać tych, którzy są dla nich wyrzutem. To, że abp Andrzej Dzięga zawsze był, jest i pozostanie wielkim, wspaniałym człowiekiem, kapłanem, biskupem, pasterzem, jest tym samym niewygodnym dla wielu buców konsekrowanych, nie mówić o najemnikach Kościoła typu Terlikowski. Na tle całego Episkopatu Polski abp Dzięga mieni się jako człowiek wielkiego formatu.
Słusznie wielka rzesza ludzi i mądrych, i prostych, i wierzących, a nawet nie wierzących czy obojętnych religijnie, twierdzi, że, jak pisze młody żołnierz „Ksiądz Arcybiskup jest wielkim, a przez diabelskie atakowanie, staje się jeszcze większym pasterzem Kościoła w oczach nie tylko Polaków. Wkrótce głupota i zawiść modernistów wyprowadzi ich na bruk, opuszczą Kościół, a powróci prawda. A to, co teraz się dzieje, to wielka próba i doświadczenie dla ludzi prawdziwej wiary, a nie tylko osoby abpa Dzięgi. Proszę pozdrowić Księdza Arcybiskupa i przekazać mu o mojej nieustannej modlitwie w jego intencjach”. Podobne głosy, słowa jedności i wsparcia płyną niemal z całego świata. Rodzina z Węgier napisała: „W duchu przyjaźni, pamięci i wdzięczności za ogrom pracy, poświęcenia i oddania polsko - węgierskim sprawom duszpasterskim modlimy się wraz z mężem za Księdza Arcybiskupa przed obrazem Serca Pana Jezusa, który nam ofiarował. Za ojcem Dolindo powtarzamy nieustannie: Panie Jezu Ty się tym zajmij. Pozostajemy w solidarności w tych czasach trudnych dla Kościoła” (M i I). Z kolei grupa kapłanów przesłała słowa jedności z abpem w słowach: „Razem z księdzem proboszczem otaczamy modlitwą Ks. Arcybiskupa. Z niedowierzaniem czytamy wypowiedzi księży i biskupów dla których brak słów. Zazdrość i podłość innych nie ma granic by się posuwać do takich szkalowań osoby abpa Dzięgi, ale wierzymy, że prawda się obroni i szkalujący poniosą konsekwencje jeśli nie na ziemi, to przed Bogiem”. Jest prawdą, że świat oszalał, a część ludzi przestają myśleć i wierzy w to, co szkiełko telewizyjne czy paszkwilowy druk im powie.
Pan Karol z kolei uważa, że „Kościół poszedł za bardzo w tory protestanckie, a pewna grupa biskupów i nie tylko biskupów, także kardynałów i nie tylko kardynałów, tworzy schizmę. To jest fakt. Moja obserwacja jako osoby świeckiej, ale też jako osoby wierzącej, której wiara oparta jest na Ewangelii i Tradycji, postawa niektórych ludzi (rzekomo) Kościoła budzi zażenowanie. To są oszuści Kościoła, a atak skierowany na osobę abp. Dzięgę jest tego przykładem”. Pan Wiesław z Niemiec wskazuje źródło tej nagonki, ataków pisząc: „Masoni nacierają z mocą złego. To co jeszcze gorsze, to to, że masoni ci są ubrani w purpury, zajmują wysokie stanowiska w Kościele. To są wydmuszki Kościoła”. Ich zachowanie budzi wstręt i oburzenie. Głos kapłana ze Słowacji: „Modlę się za ks. Arcybiskupa Dzięgę i za Was wszystkich co przy nim teraz stoicie. Modlę się za Kościół w Polsce i za Kościół powszechny”. W nieco innym stylu swoją solidarność i gotowość do obrony abpa Dzięgi wyraził kolejny kapłan: „Jeśli jakoś mogę pomóc - proszę o kontakt. To co się dzieje, to chora sytuacja. KUL zawsze będzie za swoim Pasterzem, i nie tylko KUL. Przyjaźnię się z Bp. Wojtkiem Osialem - on też bardzo chce dać wyraz solidarności z Abp. A. Dzięgą. Ja osobiście jestem podłamany postawą Bpa Suchodolskiego z Siedlec”. Bardzo ciepło wspomina osobę abpa Dzięgę była studentka prawa: „Ksiądz Arcybiskup Andrzej Dzięga to człowiek o wielkim sercu, wspaniały kapłan i wybitny prawnik, (szkoły prawa doświadczyłam osobiście) stojący na straży życia i rodziny. Jego siła tkwi w dobroci i trosce, którą otacza każdego człowieka od poczęcia do naturalnej śmieci i to dzisiaj wielu boli. Dzisiaj dobro się niszczy, stąd te bezpodstawne ataki na ks. Arcybiskupa, by zniszczyć te wartości którymi się kieruje i które odważnie głosi”. Pani logopeda miała okazje bliżej poznać osobę abpa Dzięgi i dlatego skierowała do Redakcji dość wymowny tekst: „Szerzący się w ostatnim czasie atak na Arcybiskupa Andrzeja Dzięgę świadczy o braku mądrego i obiektywnego oceniania rzeczywistości przez współczesne społeczeństwo. Jest to bardzo smutne, a jednocześnie niepokojące, że w obecnym świecie brakuje ludzi samodzielnie myślących, wyciągających własne wnioski i odważnie broniących swoich przekonań. Jeżeli w dalszym ciągu społeczeństwo nie będzie reagować na niesprawiedliwość, która spotyka ludzi świadomie głoszących Słowo Boże kolejne osoby, podobnie jak Ksiądz Arcybiskup ulegną publicznemu znieważeniu”.
Podano tyle faktów, skąd więc tyle wokół nich zamieszania, skąd tyle preparowanych kłamstw? Bywa czasem, że kłamstwo zdąży obiec pół świata, zanim prawda włoży buty. Gdyby większość Polaków w obecnej sytuacji wkroczyła na drogę prawdy, stalibyśmy się narodem wolnym już teraz. Mimo, iż wielu chciałoby zniszczyć prawdę, to należy pamiętać, że prawdy nie da się zniszczyć taką czy inną decyzją, takim czy innym oszczerstwem, takim czy innym kłamstwem – nawet wielokrotnie powtarzanym. A jeśli tak, to postawmy sobie pytanie: w imię czego niszczy się prawdę, a sieje kłamstwo? Skąd tyle kłamstwa wobec abpa Dzięgi? Przecież każde kłamstwo jest długiem zaciągniętym wobec prawdy i wcześniej czy później ten dług musi być spłacony. Zapytajmy jeszcze raz: w imię czego niszczy się człowieka obdarzonego wielkim zaufaniem? Być może głoszone kłamstwo jest czynione po to, by uzyskać atrakcyjne korzyści.
Przekażmy tę informację innym, aby poznali prawdę. Prawda musi żwyciężyć!!!!
Jest to gorzka prawda, ale inaczej nie można jak tylko demaskować kłamstwa i kłamców.
Do Redakcji zgłosiło się już kilku prawników, zaintrygowanych tą sprawą i gotowych w niej pomagać.
Amicus