• Foto-08.jpg
  • Foto-03.JPG
  • Foto-02.jpg
  • Foto-07.jpg
  • Foto-06.JPG
  • Foto-04.JPG
  • Foto-01.jpg
  • Foto-05.JPG

To kolejny dzień pobytu w prastarym mieście Lwów. Jest 26 XI 2012 roku (poniedziałek). Pogodny poranek wita nas świeżym powietrzem, a kadeci zaprawy porannej oznajmiają nam, że pora cieszyć się pięknym jesiennym dniem, który przejdzie w pamięci do historii. Jeszcze lekki zmrok. Pobudka i udajemy się do kościoła położonego na terenie koszar, by rozpocząć nowy dzień z naszym Panem. Liturgia Mszy świętej w świątyni, która jest bastionem dla tych, którzy przygotowują się do służby w nadzwyczajnych sytuacjach. Jesteśmy świadkami, jak młodzi adepci z porankiem dnia wstępują do kościoła na krótką modlitwę. Po Eucharystii idziemy na śniadanie. Obsługa nadzwyczajna. To młodzi służą młodym. Obfitość stołu zachęca nas nie tylko do sowitego śniadania, lecz także do bliższego poznania młodych Ukrainy. To podwójna uczta. To cieszy i raduje serce, że można budować wspólnotę ducha, życia, bliskości serca i umysłu.

Dochodzi godz.9.00. Czas na pożegnanie i wymarsz by doświadczyć tego, co posiada i czym żyje Prastary Gród Lwów. Zostawiamy pojazdy i udajemy się wpierw do Katedry Lwowskiej, gdzie stajemy przed ołtarzem Matki Bożej i bł. Jana Pawła II, którego relikwie się w nim znajdują. Zanim opuścimy świątynię, jesteśmy świadkami modlącego się gorliwie ludu. Po wyjściu ze świątyni spotykamy świadka historii, którego matką była Polska a ojciec z dalekiej Rosji. Mówi czysto po polsku. Na początku oznajmia, że jest katolikiem, należy do Towarzystwa Polaków we Lwowie a zarazem stara się gości wtajemniczyć w historię tego miasta i Kościoła. Czuje się od niego bijące serce słowiańskie. Wyraża radość ze spotkania takiej grupy młodzieży – KUL w Stalowe Woli. Co chwilę powtarza zaproszenie do ponownego odwiedzenia Lwowa. Razem idziemy przed pomnik wieszcza narodowego Adama Mickiewicza. Z tego miejsca wskazuje nam ręką budynki, w których przed laty biło serce znanych i wielkich Polaków. To niemal chodząca encyklopedia. Podziwiamy i dziękujemy za tę wspaniałą lekcję historii.

Idziemy teraz w kierunku budynku Opery, który wzbudza podziw swą architekturą. Jakże piękno to miasto, które doświadczyło wielu tragedii. Jest nadzieja, nie tylko w tym, że widać odrestaurowane budynki, ulice, ale spotykamy tak wiele młodych ludzi, którzy, gdy przechodzą obok nas, witają uśmiechem. Realizuje się idea bł. Jana Pawła II, by budować Europę nową, na wartościach trwałych, niezmiennych, w oparciu o młodzież, bowiem przyszłość do niej należeć będzie, a oni będą tworzyć tę przyszłość. Rodzi się potrzeba by z tego miejsca zawieźć pewien ślad pamięci do swoich rodzin. Zatem pada propozycja, by teraz każdy mógł coś zakupić na pamiątkę. Jak promienie słońce odbite w tafli wody, udajemy się grupkami w różne miejsca.

I znów jesteśmy razem. A słońce coraz bardziej zachęca nas do pozostania tu. Niczym wiosenna aura. Czyżby w tym roku zima ominęła Lwów? Czas na powolny powrót do pojazdów. Jeszcze do zrealizowania pozostały jeszcze pewne plany. Jakoś niektórym drogi kręte się stały, próbując czas pobytu wydłużyć. I pewno słuszny to sposób na przedłużenie kontemplacji Grodu Lwowskiego. Nie brakuje przy tym humoru i dowcipu, który wpisuje się w słowiański klimat tej ziemi. Jeszcze czas powrotu wyraźnie nie nastąpił, a już pytania o ponowny wyjazd stawiane być zaczęły. Ku memu zdziwieniu zaczęto podawać konkretne terminy. Przecież jeszcze tu jesteśmy!

Powoli ruszamy. Ostatnie spojrzenia przez szyby aut i opuszczamy miasto Lwów. A w sercu gości nadzieja na powrót. Wrażenia sprawiły, że czas podróży stał się chwilą i jesteśmy na granicy. Sprawna odprawa, mili pracownicy pozwolili, by jeszcze za dnia z Tatarskiego Wzgórza podziwiać miasto Przemyśl. Panorama niczym z wysokich Tatr. Ten wieczorowy spacer na nowo pobudził nas do oddania się pięknu i urokowi przemyskiej ziemi. A w programie jeszcze ważny punkt do zrealizowania. O nim nieco wyżej. Jednak najobfitsze dary piękna nie zaspokoją organizmu, który wymaga kalorii. Zatem przerwa na obiadokolację po której ciąg dalszy podróży.

Jesteśmy na miejscu. Tak jak przed wyjazdem żegnała nas tak teraz wita swoim uśmiechem, dobrocią serca Pani prof. Nella Nyczkało. To postać, która podbiła serca wielu nie tylko w swym kraju, lecz także w wielu innych krajach Europy. To dzięki Niej doświadczyliśmy wielokrotnie ogromnej dobroci i jako pracownicy i jako studenci. Pozostało nam jedynie wyrazić symboliczny gest, który jakby ukoronował nasz wyjazd. Tym gestem było wręczenie słodkiego serca czekoladowego, którego to aktu dokonał Prezes Koła Naukowego Studentów „Nowoczesne Kształcenie” KUL w Stalowej Woli - Szymon Psonka.

To była piękna lekcja nie tylko historii, ale i pedagogii. Chciałoby się życzyć, aby wielu czytając ten tekst zrozumiało swoje działania i zapędy nie zawsze pełne życzliwości, iż młodzi są nadzieją, młodym należy pomóc, z młodymi należy być. Bo ci, którzy wiatr sieją, burzę zbierać będą.

 

Amicus

Obejrzyj galerię zdjęć