• Foto-03.JPG
  • Foto-07.jpg
  • Foto-02.jpg
  • Foto-04.JPG
  • Foto-06.JPG
  • Foto-05.JPG
  • Foto-01.jpg
  • Foto-08.jpg

Każdy z nas przychodzi na świat, żyje na świecie, poznaje świat, doświadcza jego piękna, wartości, sensu. Cieszymy się, gdy żyjąc na tym świecie, przeżywamy wiele dobra, radości, spokoju, miłości. Towarzyszą nam wówczas pozytywne nastroje, uczucia, emocje, pragniemy też, aby chwile te trwały jak najdłużej. W tym celu nawet czynimy wiele, by stan zadowolenia, pokoju, utrzymać w czasie i stopniu jak największym. Lecz coraz częściej jesteśmy świadkami rodzących się ludzkich niepokojów, zagrożeń, które pojawiają się niezależnie od nas samych. Jednym z takich zagrożeń jest zapewne współczesna cywilizacja, która posiada dwa oblicza, zarówno pozytywne jak i negatywne. Bacząc na owe zagrożenia poraz kolejny Redakcja „Pedagogiki Katolickiej”, Katedra Pedagogiki Katolickiej i Interdyscyplinarne Koło Naukowe Studentów KUL „Nowoczesne Kształcenie”, organizują w dniu 27 lutego 2013 roku (środa) w Stalowej Woli, ul. Ofiar Katynia 6, konferencję naukową na temat: „Świat wirtualny a świat realny”.

Kiedy przeglądam dorobek pisarski Pana, w tym wielość artykuł publikowanych w książkach, na portalach internetowych, ilość wydanych książek Pana autorstwa, zaangażowanie w wiele inicjatyw społecznych, religijnych, publicystycznych, to – nie ukrywam – ogarnia mnie podziw i uznanie. Ma Pan dopiero 38 lat i posiada znaczący dorobek publicystyczny, pisarski. Wiem też, że Pan ma rodzinę (żonę i trójkę dzieci), która także wymaga czasu, troski, poświęcenia. Z kolei wczytując się w teksty autorstwa Pana odnoszę wrażenie, że jest Pan osobą dość dociekliwą, człowiekiem analitycznym, ale też pilnym obserwatorem życia zarówno społecznego, politycznego, religijnego, rodzinnego i nie tylko. Lansowane przez Pana poglądy zapewne wielu się nie podobają. Od wielu lat jest Pan także zaangażowany w działalność ewangelizacyjno-formacyjną, jest odpowiedzialny za jedną z filii Szkoły Życia Chrześcijańskiego i Ewangelizacji Świętej Maryi z Nazaretu Matki Kościoła. Biorąc pod uwagę powyższe kwestie, wzbudził Pan zainteresowanie swoją osobą jako człowieka wyróżniającego się od wielu, którzy dość sceptycznie podchodzą do życia.

Nie ważne ile masz lat, jaką pełnisz funkcję, jakie wykonujesz zadania, jakie zajmujesz stanowisko, nie ważne też gdzie mieszkasz, ale wciąż jest ważne jedno, skoro żyjesz – zdajesz egzamin. Owszem, jego forma i jakość jest zróżnicowana. Dziecko zdaje egzamin ze swych umiejętności, zachowań, posłuszeństwa. Uczeń zdaje także egzamin w zakresie realizowanej nauki. Student zdaje egzamin podczas sesji. Pracownik zdaje egzamin z poleconych mu zadań. I tak w nieskończoność możemy przywoływać różne stany czy grupy społeczne, zawody, pełnione funkcje, wykonywane obowiązki. Nie ma człowieka na ziemi, który byłby zwolniony z egzaminu. Jeśli tylko żyjemy, to wciąż każdego dnia zdajemy jakiś egzamin. A egzamin ma to do siebie, że daje nam jakieś uprawnienia. Inne dla ucznia, inne dla studenta, pracownika, rodzica, a inne jeszcze dla… A jakie uprawnienia daje nam egzamin życiowy już tu na ziemi? Czy po codziennym zdanym egzaminie mamy wpis „zaliczony”, czy skazani jesteśmy na sesję poprawkową? A jeśli jesteśmy to, czy będzie szansa na jej zrealizowanie?

I pewno nic nadzwyczajnego nie odkryjemy – ktoś powie – czytając tekst, który wprowadzi nas w ukazanie sylwetki osoby pozornie zwyczajnej a jednak w swoisty sposób nadzwyczajnej. To nie tylko ciekawa i bogata osobowość, to nie tylko pasja poznawania świata, to nie tylko powrót do ukochanego kraju, do kochanych adeptów, lecz to także otwarte i pełne dobroci serce, które dzieli się tym co go wypełnia – miłość dzieł Stwórcy - w tym dzieła człowieka. Już od kilku lat przybywając z dalekiego Krymu by prowadzić zajęcia, pokonuje ponad 1500 km spędzając niemal dwie doby w pociągu. I jak mi wiadomo, zawsze czyni to z ochotnym sercem, z radością, traktując tę wędrówkę, jako swoją powinność, ale też i jako dar serca dla braci w Polsce, dla młodzieży, którą ceni, szanuje i kocha. Ta wielka osobowość ukazuje nam bogactwo, jakie człowiek może otrzymać w darze od Ojca Stwórcy. I jest świadomy otrzymanych talentów, których otrzymał wiele, dlatego oddycha z wdzięcznością za to wszystko, co stanowi jego istotę.

I chociaż zmienność nastroju przenika często nasze serca, bo chłód zimowy wkrada się w zaułki domu długich wieczorów, to na horyzoncie każdego dnia pojawia się iskra nadziei, ciepła i pamięci. Nie wolno nam tracić nigdy nadziei, dopóki drugi człowiek żyje z nami. Nie rezygnuj z nadziei, nie daj się ponieść rozpaczy z powodu tego, co się stało. Opłakiwanie tego, co nie wróci, co zostało stracone bezpowrotnie, jest najgorszą z ludzkich słabości. Słońce nadziei nie omija nikogo. Nie ominie też i ciebie, chyba, żebyś skrył się głęboko w cieniu swego życia. Nadzieje są jak chmury: jedne przechodzą, inne przynoszą deszcz, deszcz radości i optymizmu. Zatem wznieś swój wzrok ku górze. Zobacz wokół ilu ludzi cię mija każdego dnia. Wspomnij, ilu jest ci życzliwych i oddanych. Niech ten czas trwającej radości zakróluje i w tobie. I nie ważne, czy masz trudne zadania do spełnienia, czy nie masz planu na jutro, czy nic ci się nie układa. I nie ważne, że czujesz dziś pustkę w sobie i wokół siebie, bo ona jest po to, byś ją wypełnił dobrem wobec drugiego człowieka. Tam, gdzie jest cierpienie, tam zawsze jest nadzieja. A nadzieja nie przywiązuje się do teraźniejszości, wybiega naprzód, by dotrzeć do celu.

Wiktor Hugo mówiąc o życiu powiedział piękne słowa: „Życie tylko dla samego siebie jest korozją osobowości”. Winniśmy zatem swoje życie umieć ofiarować dla innych. 15 stycznia 2013 roku minie 110 rocznica urodzin niezapomnianego człowieka – kapłana, który swoje życie ofiarował za innych. Wyszedł z założenia, że dorobek życiowy człowieka powinien polegać na tym, by to, co po sobie zostawiamy, było lepsze niż to, co zastaliśmy. Kiedy tę mądrość przyłożymy do zgasłego przedwcześnie życia Śp. Ks. Stanisława Frankla, to zobaczymy, jak wysokiej klasy był człowiekiem. Ciężka choroba jeszcze bardziej wydobyła na światło piękne i głębokie cechy jego duchowości: głębokiej wiary, miłości Krzyża Chrystusowego i gotowości do złożenia ofiary z życia za Kościół i Ojczyznę.

Wydawać by się mogło, iż co dopiero wkroczyliśmy w Nowy Rok, a więc winna przyświecać nam nadzieja, jakaś perspektywa, nowe wyzwania. Bynajmniej. Przed kilkoma chwilami otrzymałem ciekawy list, ciekawy, bo dość dramatyczny. Napisał go młody człowiek – ba – młody student. Opisując swoją młodość dopiero – jak sam podkreśla – te święta stały się okazją do jego pogłębionej refleksji. Przy okazji przesłał mi wiersz, który poniżej zacytuje. Jak wynika z listu, życie jego stało się dość ponure, smutne, a wręcz niekiedy beznadziejne. Pozostał niemal sam. Koledzy czy niby przyjaciele pozostawili go samego. I mimo, że rodzina liczna, poczuł ogromną samotność. Powiada, że od ponad dwóch tygodni krąży po horyzoncie życia jak latawiec i nie wie, w którym kierunku ma pójść. W dalszej części tego listu snuje refleksję nad przyczyna tego stanu rzeczy.

Co prawda rozpoczęliśmy Nowy Rok 2013 jako kalendarzowy a nie akademicki, to jednak głównie z tej właśnie racji chciałbym skierować kilka słów zarówno do obecnych jak i byłych Adeptów. Mam na uwadze Studentów KUL i innych Uczelni, gdzie dane mi było z Wami pracować. Czytelnicy tekstu zapewne odnajdą się jako Adresaci. Wszystkim Tym, chciałbym zadedykować materiał wizualny jaki został zamieszczony na końcu tego tekstu (kliknij w obraz 2x). Osobiście ogarniając Wszystkich a więc całą „Latorośl” KUL-u szczególnie Studentów w Stalowej Woli w tym należących do Interdyscyplinarnego Koła Naukowego Studentów „Nowoczesne Kształcenie”, w szczególny sposób dziękuję za bycie razem, za podejmowanie różnych inicjatyw, za szczerość życia, za dobro wypływające z Waszych serc, którym obdarowujecie nas. Osobiście cieszę się, że będąc razem z Wami, tworzymy wspólnotę ducha i serca, tworzymy rodzinną i często przyjacielską atmosferę. To dzięki Wam, Uczelnia żyje, rozwija się, posiada entuzjazm, podejmuje nowe inicjatywy. Cieszę się, że wielu z Was rozumie sens swego bycia tutaj, wielu stało się inspiratorami i uczestnikami różnych radosnych i twórczych wydarzeń.